Udało się jednak coś, w co do tej pory trudno uwierzyć - przesympatyczny pan, zajmujący się konserwacją i nakręcaniem zegara w gotyckim kościele p.w. św. Katarzyny zabrał nas na kościelną wieżę.
Wspinaliśmy się prawie na jej szczyt... Przez kurz i pajęczyny jak z horrorów... Chodząc po oryginalnych belkach z XIII-wieku... Przyglądając się szczegółom, które standardowo są niedostępne dla turystów... Podziwiając zegar, dzwony i widok z najwyższych okien...
Przewodnik też był niesamowity - prawdziwy pasjonat, chcący podzielić się swoją wiedzą bez klepania wyuczonych formułek...
Schody na dzwonnicę:
Mechanizm kościelnego zegara:
Średniowieczny kołowrót do podnoszenia belek:
Dzwon ufundowany przez Annę Wazównę:
Pajęczyna i pajączek:
Wyszliśmy brudni, zakurzeni, z pajęczynami we włosach i zmęczeni ale zachwyceni tym, co mogliśmy ujrzeć. Szansa była jedna na milion, zwłaszcza, że jeśli udostępnią wieżę dla zwiedzających to wnętrze straci swój urok bo obudują wszystko betonem, normalnymi schodami i ukryją większość elementów zabytkowych.
Rewelacja :)
C.D.N.
Rewelacja :)
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz