Tym razem padło na fantastykę. Po długiej przerwie, coś jak powrót do korzeni mojego czytactwa.
Dwa zbiory opowiadań o Mordimerze Madderdinie, licencjonowanym inkwizytorze jego ekscelencji biskupa Hez-hezronu, łyknąłem w ciągu dwóch nocy. A to już pozytywnie o nich świadczy :-)
Piekara jest rzemieślnikiem pióra i to w jego prozie widać. Fabuła niezła, postaci wyraziste, dialogi smaczne, czyta się lekko ale... po przeczytaniu pozostaje jakiś lekki niedosyt. Wynikający chyba przede wszystkim z powtarzanych w każdym opowiadaniu tych samych konstrukcji zdaniowych i pewnej przewidywalności akcji.
Ale ogólnie opowiadania fajne... Umieściłbym je po środku skali jego dokonań - między "Przenajświętszą Rzeczpospolitą" (która podobała mi się bardzo) a "Świat jest pełen chętnych suk" (które było tak beznadziejne i durne, że aż ręce opadają)...
Pozostaje teraz zaopatrzyć się w kolejne tomy z tej serii (bodaj jeszcze cztery) i zobaczyć, co autor jeszcze nawymyślał :-)