Wrzesień w kwestii książkowej rozpływa się z braku czasu i czytania kilku tytułów jednocześnie. Ot, takie małe skrzywienie ;)
Wydawnictwo napisało tak:
"Katedra w Barcelonie" to napisana z wielkim rozmachem powieść historyczna, fascynująca panorama średniowiecza, przedstawiająca blaski i cienie feudalnej Katalonii.
W magicznej scenerii Barcelony rozgrywa się historia wielkich namiętności, tragicznych miłości, zdrad, spisków i zemsty. Jej fabuła nasuwa porównanie ze słynnymi "Filarami Ziemi" Kena Folletta, do czego zresztą autor przyznaje się bez ogródek."
Nie ma to jak siła reklamy ;) Z tym rozmachem (poza objętością), to lekka przesada, porównanie do Folletta też mocno na wyrost (brakuje magicznej plastyczności i barwnych postaci), ale jak na pierwsze dzieło prawnika to i tak wszyło nieźle.
Historia Arnaua Estanyola, jego ojca oraz kilkudziesięciu innych bohaterów powieści wciąga - i temu zaprzeczyć się nie da. Widać też wysiłek autora włożony w odtworzenie średniowiecznej rzeczywistości miejskiej.
Ogólnie - kawał dobrego czytadła (w sam raz na podróż pociągiem) :)
6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz