Ostatnim punktem całego weekendu był zamek w Złotorii, położony kilka kilometrów od Torunia, nad leniwie toczącą swe wody Wisłą...
Ciężko było znaleźć tę ruinę - trzeba było przejść wzdłuż pól, potem przez krzaczory, pokrzywy i inne badziewie, próbujące odstraszyć człowieka. A już na miejscu czekało jeszcze spotkanie z miejscową (na szczęście niegroźną) 'elytą', sączącą piwo na murze...
Szkoda, że o miejsce tak malownicze nikt nie dba...
Ciężko było znaleźć tę ruinę - trzeba było przejść wzdłuż pól, potem przez krzaczory, pokrzywy i inne badziewie, próbujące odstraszyć człowieka. A już na miejscu czekało jeszcze spotkanie z miejscową (na szczęście niegroźną) 'elytą', sączącą piwo na murze...
Szkoda, że o miejsce tak malownicze nikt nie dba...