sobota, 29 października 2011
sobota, 14 marca 2009
sobota, 21 lutego 2009
Włatcy móch. Ćmoki, Czopki i Mondzioły
Byłem. Widziałem. Uśmiałem się. Lekko zawiodłem.
Ciężko napisać z tego filmu chociażby namiastkę recenzji. Bo "Włatcy Móch" są tacy a nie inni. Bo komu podobał się serial to i tak do kina pójdzie a innych przekonać się nie da. Bo film jest strasznie nierówny...
Ale może ujmę to tak: jest śmiesznie, jest czesiowo i przekliniakowo. I to najważniejsze. Z drugiej strony widać, że twórcom zabrakło nieco pomysłów i rozciągnęli film do dwóch godzin, pomysłów mając jeno na jedną i rozwlekając pewne wątki kompletnie bez sensu. I bez polotu.
Na kolejną część, która, zakładam, na pewno powstanie, też będę chciał iść :-)
Ciężko napisać z tego filmu chociażby namiastkę recenzji. Bo "Włatcy Móch" są tacy a nie inni. Bo komu podobał się serial to i tak do kina pójdzie a innych przekonać się nie da. Bo film jest strasznie nierówny...
Ale może ujmę to tak: jest śmiesznie, jest czesiowo i przekliniakowo. I to najważniejsze. Z drugiej strony widać, że twórcom zabrakło nieco pomysłów i rozciągnęli film do dwóch godzin, pomysłów mając jeno na jedną i rozwlekając pewne wątki kompletnie bez sensu. I bez polotu.
Na kolejną część, która, zakładam, na pewno powstanie, też będę chciał iść :-)
niedziela, 25 stycznia 2009
Underworld 3: Bunt Lykanów
Kolejny styczniowy seans :-)
Przyznaję, że na trzecią część opowieści o wampirach i wilkołakach szedłem z dużą dawką wątpliwości, które zasiała we mnie druga odsłona serii - moim zdaniem beznadziejna.
I pozytywnie się zawiodłem - "Uderworld: Bunt Lykanów" jest całkiem zgrabną opowieścią, w której fabuła ma sens a i filmowcy dali radę... :-)
Porzucono klimat zbliżony do White Wolf'owego "Świata Mroku", na rzecz Dark Fantasy i opowieści o miłości i rewolucji z wampirycznym pseudośredniowieczem w tle. Wyszło miło dla oka i ucha, a niemęcząco dla mózgu...
Aktorom też udało się nie zepsuć klimatu, a pan Bill Nighy w roli nadwąpierza Luciana był rewelacyjny :-)
Bardzo dobry film na zakończenie tygodnia - bez zachwytów ale i bez żalu. Miłe odstresowanie pod postacią półtoragodzinnego, dość krwistego i księżycowego, seansu...
Mam tylko jedno pytanie do scenarzysty: Skąd, do jasnej cholery, w nibyśredniowiecznej Transylwanii, wziął się Murzyn?!? Za rozwiązanie owego kalambura nagrodą będzie talon na balon... ;-)
Przyznaję, że na trzecią część opowieści o wampirach i wilkołakach szedłem z dużą dawką wątpliwości, które zasiała we mnie druga odsłona serii - moim zdaniem beznadziejna.
I pozytywnie się zawiodłem - "Uderworld: Bunt Lykanów" jest całkiem zgrabną opowieścią, w której fabuła ma sens a i filmowcy dali radę... :-)
Porzucono klimat zbliżony do White Wolf'owego "Świata Mroku", na rzecz Dark Fantasy i opowieści o miłości i rewolucji z wampirycznym pseudośredniowieczem w tle. Wyszło miło dla oka i ucha, a niemęcząco dla mózgu...
Aktorom też udało się nie zepsuć klimatu, a pan Bill Nighy w roli nadwąpierza Luciana był rewelacyjny :-)
Bardzo dobry film na zakończenie tygodnia - bez zachwytów ale i bez żalu. Miłe odstresowanie pod postacią półtoragodzinnego, dość krwistego i księżycowego, seansu...
Mam tylko jedno pytanie do scenarzysty: Skąd, do jasnej cholery, w nibyśredniowiecznej Transylwanii, wziął się Murzyn?!? Za rozwiązanie owego kalambura nagrodą będzie talon na balon... ;-)
poniedziałek, 19 stycznia 2009
Lębork
W ramach wyjazdu sylwestrowego w region kaszubsko-pomorski udało się zobaczyć Lębork. Całkiem ładne miasteczko i, jakieś takie, mimo okresu przednoworocznego, żywe. Pełne ludzi, przynajmniej w centrum i nie sprawiające smętnego wrażenia nędzy i rozpaczy :-)
Zabytkowo wypadło nieco słabiej - gotycki kościół, baszta, resztki murów obronnych i zamek, przebudowany do stanu nieco koszmarnego...
Kościół św. Jakuba:
Baszta Bluszczowa:
Mury obronne:
ul. Staromiejska:
Mury obronne (kolejny fragment):
ponownie ul. Staromiejska:
Zamek:
Spichlerz Solny, tzw. Dom Młynarza (siedziba zielonoświątkowców):
środa, 14 stycznia 2009
Młode Wino (Bobule. Nevinně o víně)
Zeszły weekend zaowocował dość spontaniczną wyprawą do kina "Luna" na czeski film "Młode Wino" ("Bobule. Nevinně o víně").
Zauroczył mnie ten film...
Nie fabułą, która przesadnie oryginalna nie jest, ale klimatem, winem, Morawami i swoistą czeską spokojnością ducha, która tak potrafi uwieść... :-)
Historia dość prosta - ot, dwóch młodych i sympatycznych oszustów z Pragi, uciekając przed policją trafia do winnicy dziadka jednego z nich, z myślą o kolejnym przekręcie. Ale t u jeden z nich - Honza odkrywa to, co w życiu najważniejsze. Plus sporo zabawnych gagów i piękne pejzaże oraz odrobina winiarskich mądrości...
Niby nic specjalnego... A jednak... Idealna odtrutka na ciężkostrawne hollywoodzkie produkcje - bez efektów specjalnych, bez akcji pędzącej jak TGV, za to z dawką poetyckości, sielskości i ciepła...
A na zachętę trailer:
Zauroczył mnie ten film...
Nie fabułą, która przesadnie oryginalna nie jest, ale klimatem, winem, Morawami i swoistą czeską spokojnością ducha, która tak potrafi uwieść... :-)
Historia dość prosta - ot, dwóch młodych i sympatycznych oszustów z Pragi, uciekając przed policją trafia do winnicy dziadka jednego z nich, z myślą o kolejnym przekręcie. Ale t u jeden z nich - Honza odkrywa to, co w życiu najważniejsze. Plus sporo zabawnych gagów i piękne pejzaże oraz odrobina winiarskich mądrości...
Niby nic specjalnego... A jednak... Idealna odtrutka na ciężkostrawne hollywoodzkie produkcje - bez efektów specjalnych, bez akcji pędzącej jak TGV, za to z dawką poetyckości, sielskości i ciepła...
A na zachętę trailer:
Idealny film na ponurą polską zimę... :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)