Zeszły weekend zaowocował dość spontaniczną wyprawą do kina "Luna" na czeski film "Młode Wino" ("Bobule. Nevinně o víně").
Zauroczył mnie ten film...
Nie fabułą, która przesadnie oryginalna nie jest, ale klimatem, winem, Morawami i swoistą czeską spokojnością ducha, która tak potrafi uwieść... :-)
Historia dość prosta - ot, dwóch młodych i sympatycznych oszustów z Pragi, uciekając przed policją trafia do winnicy dziadka jednego z nich, z myślą o kolejnym przekręcie. Ale t u jeden z nich - Honza odkrywa to, co w życiu najważniejsze. Plus sporo zabawnych gagów i piękne pejzaże oraz odrobina winiarskich mądrości...
Niby nic specjalnego... A jednak... Idealna odtrutka na ciężkostrawne hollywoodzkie produkcje - bez efektów specjalnych, bez akcji pędzącej jak TGV, za to z dawką poetyckości, sielskości i ciepła...
A na zachętę trailer:
Zauroczył mnie ten film...
Nie fabułą, która przesadnie oryginalna nie jest, ale klimatem, winem, Morawami i swoistą czeską spokojnością ducha, która tak potrafi uwieść... :-)
Historia dość prosta - ot, dwóch młodych i sympatycznych oszustów z Pragi, uciekając przed policją trafia do winnicy dziadka jednego z nich, z myślą o kolejnym przekręcie. Ale t u jeden z nich - Honza odkrywa to, co w życiu najważniejsze. Plus sporo zabawnych gagów i piękne pejzaże oraz odrobina winiarskich mądrości...
Niby nic specjalnego... A jednak... Idealna odtrutka na ciężkostrawne hollywoodzkie produkcje - bez efektów specjalnych, bez akcji pędzącej jak TGV, za to z dawką poetyckości, sielskości i ciepła...
A na zachętę trailer:
Idealny film na ponurą polską zimę... :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz