Strony

środa, 30 kwietnia 2008

Doomsday

Widziałem "Doomsday" - fajny film, dla wszystkich, którzy lubią klimaty postapokaliptyczno-falloutowo-gore'owe z domieszką fajnej scenografii i wyświechtanych pomysłów, które razem dają całkiem rozrywkowe kino...

Bardzo mi się podobał fragment jakiejś recenzji, gdzie autor napisał, że jest to klimat jakby Mad Max spotkał Robin Hooda 28 dni później :)

Wiem, wiem - można rzec, że to holyłódzka produkcja bez ładu i składu ale co tam... Liczy się dobra zabawa :)



"Po zdziesiątkowaniu ludności Wielkiej Brytanii przez śmiercionośnego wirusa, władze decydują się na wybudowanie olbrzymiego muru, który ma powstrzymać zarażonych przed opuszczeniem skażonego terenu - Szkocji. Mur wyposażony w najnowocześniejszą broń staje się barierą, której nikt nie może przekroczyć żywy. Szkocja zostaje odcięta od reszty świata – na zawsze...
Kiedy wirus zwany „Żniwiarzem” został już zapomniany, w Londynie pojawiają się jego nowe ofiary. W obliczu epidemii i doniesień o oznakach życia po drugiej stronie muru rząd decyduje się wysłać tam elitarny oddział w poszukiwaniu antidotum. Grupie dowodzonej przez Eden Sinclair (Rhona Mitra) zostaje powierzona misja odnalezienia prac Dr.Kane'a, który był bliski odkrycia lekarstwa na wirusa, gdy ten uderzył po raz pierwszy. Co leży za murem jest wielką tajemnicą. To, co odkryją członkowie oddziału, przekracza granice wszelkich wyobrażeń..."
(fragment opisu rąbnięty z serwisu stopklatka) :)

Widać, że scenarzysta miał dobre wzorce (z których czerpał bez krępacji), reżyser sporo kasy a scenograf niezły sprzęt...

Smacznego oglądania :)

Brak komentarzy: